Forum GOLDEN RETRIEVERY Strona Główna

problemy: golden a dziecko, brak apetytu itd?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum GOLDEN RETRIEVERY Strona Główna -> Wychowanie i szkolenie
Autor Wiadomość
buzka870
Szczeniaczek
Szczeniaczek


Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wądroże Wielkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:46, 24 Lis 2013    Temat postu:

Już prostuję swoją wypowiedź, bo widzę że z domysłów Fibi powstała jakaś nowa wersja "mody na sukces" co do mojej osoby. Psa kupiłam mając 21 lat, nie miałam w tym czasie planów najbliższych na zakładanie rodziny, nie miałam też narzeczonego a dziecko to nie była wpadka, ponieważ było planowane. Ale prosiłam o pomoc w tej sprawie, ponieważ zależy mi na psie i jego poprawnych relacjach z Synem. Jeśli była bym złą osobą jak tu twierdzi Fibi to nie prosiła bym na forum o wsparcie tylko oddała psa w cholerę komuś innemu. Takie Twoje wypowiedzi bardzo mnie zirytowały. Nic nie wiesz o mojej sytuacji życiowej i o mnie, a to nie jest forum psychologiczne lecz o psach. Myślisz, że fajnie się czuję zostawiając psa, który był zawsze ze mną nawet w najtrudniejszych chwilach u rodziców? Otóż nie, ale nie będę tu tłumaczyć dlaczego tak jest, bo nie o to tu chodzi!! Według Twojego toku myślenia powinnam dla dobra psa wyrzucić babcię z domu i nie zajmować się dzieckiem. Forum nie jest po to, żeby wyładowywać swoją frustrację na innych tylko po to, żeby im pomóc-takie jest moje zdanie Popatrz na siebie, bo zapewne też idealna nie jesteś. Nie ma ideałów. Zamiast oceniać i wymyślać czy pies mieszka w domu czy na dworze, nie wiem może zastanawia Cię też to jaki ma kolor posłania? Jaką karmę je i dlaczego taką a nie inną itp itd, mogła byś zaproponować jak mam pracować z psem, skoro twierdzisz, że masz super wyszkolonego goldena.
Ares to mój pierwszy pies, rozpieściłam go i mam świadomość błędów jakie popełniłam, ale nikt nie jest nieomylny! Nie może się wybiegać jak Twój "idealny" pies, ponieważ nie wraca na zawołanie. U siebie w domu mam labradora i jest posłusznym psem, tylko dlatego że nie powtarzałam tych błędów co przy wychowaniu Aresa.
Kora owszem jak był młodszy chodził na kolczatce, jednak od około 4 lat jej nie stosuję, ponieważ nie mam takiej potrzeby. Zawczasu po prostu przytrzymuję go na chwilę, gdy widzi innego psa za obrożę. Tak- Ares reaguje na komendę "zostaw"
Fibi jestem świadoma tego, że jego energia nie ma ujścia (nie jestem jakaś tępa:) ), że pies potrzebuje zajęcia i kontaktu z człowiekiem.
Ps. Do siebie boję się go zabrać z uwagi, że jest psem z problemami żołądkowymi. Wystarczy, że ktoś (w tym przypadku "babcia" złośliwie) da mu resztki obiadowe i tym podobne rzeczy i od razu biegunka. Dodam, że je karmę suchą jak i gotowane jedzonko raz dziennie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FibiLeo
Golden profesor
Golden profesor


Dołączył: 25 Lip 2012
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:21, 24 Lis 2013    Temat postu:

Nie zamierzam na Ciebie napadać, nie znam Cię i w ogóle mnie to wszystko nie interesuje. Pytasz się co zrobić gdy pies się tak zachowuje więc odpowiadam - nie izolować od człowieka, nie trzymać w ogródku i zapewnić możliwość rozładowania energii. Poza tym pracować nad rozwiązaniem problemów.
Nie mam idealnego psa, ani nawet dobrze wyszkolonego. Mam zupełnie średniego pod tym względem psa. Ale mieszka w domu, nie jest trzymana w ogródku za karę no i biega na spacerach.

Cytat:
Nie może się wybiegać jak Twój "idealny" pies, ponieważ nie wraca na zawołanie.


To naucz go wracać.

Cytat:
Jeśli była bym złą osobą jak tu twierdzi Fibi to nie prosiła bym na forum o wsparcie tylko oddała psa w cholerę komuś innemu.


Oddanie psa komuś innemu nie świadczy o byciu złą osobą. Czasem bywa najlepszym i jedynym wyborem. Znacznie gorzej krzywdzić psa i trzymać go na siłę, bo tak lepiej wygląda w oczach sąsiadów (ta akurat uwaga nie do Ciebie, ale ogólnie, żeby była jasność).

Albo jesteście w stanie poświęcić teraz psu dużo czasu i mnóstwo pracy żeby poodkręcać to wszystko, żeby nauczył się wracać i mógł biegać, a przede wszystkim nie musiał być izolowany od dziecka i ludzi i tu faktycznie kontakt z behawiorystą się przyda ale to sprawy nie załatwi, bo potem potrzeba mnóstwo czasu i wysiłku, żeby się do tych rad stosować. Jeśli natomiast Was to przerasta i nie widzicie jak znajdujecie na to czas to opcją ostateczną jest poszukanie psu nowego domu. Byleby nie trzymać go w odosobnieniu, bo czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. I to wszystko, co mam i kiedykolwiek miałam w tej sprawie do powiedzenia. Twoja sytuacja osobista mnie nie interesuje, poruszałam ten wątek tylko po to, żeby odpierać niektóre dziwne argumenty Miriam, która zresztą w analizie Twojej osoby przodowała Wink

Cytat:
czy pies mieszka w domu czy na dworze, nie wiem może zastanawia Cię też to jaki ma kolor posłania?


Jeśli dla siebie mieszkanie na dworze i zakaz wstępu do domu to to samo co brzydki kolor posłania to znowu odpadam....
Tak czy inaczej zrobisz co zechcesz. Ale nie spodziewaj się, że jeśli nic nie zrobisz to cokolwiek będzie lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
buzka870
Szczeniaczek
Szczeniaczek


Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wądroże Wielkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:52, 24 Lis 2013    Temat postu:

Jak już napisałam nie chcę go oddać i jestem za pracą z nim, więc kolejny raz proszę byś czytała uważnie. Pies śpi w domu, jest w nim gdy nie ma dziecka. Nie izolować- to akurat wiem i bez Twojego wpisu, ale nie wiem co zrobić by pies nie skrzywdził przypadkiem dziecka, więc tymczasowo więcej czasu spędza na dworze. A tak na marginesie nie jest to tak, że widzi człowieka tylko 3 razy dziennie i to tylko wtedy, gdy jest pora spaceru Jakbym potrafiła nauczyć go wracania na zawołanie to przez 5 lat na pewno by to umiał. Widocznie moje metody nie skutkują. Próbowałam gwizdków, smakołyków, piłki, frisbee itd nic nie działa.
Dalej konkretnie nie jesteś mi w stanie powiedzieć co mam zrobić, żeby pies był grzeczny przy dziecku czy wracał na zawołanie. A jeżeli nie masz pojęcia jak mi pomóc (dotyczy to podpunktów, które napisałam w pierwszym poście) to nie wiem po co w ogóle wypowiadasz się w tym temacie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FibiLeo
Golden profesor
Golden profesor


Dołączył: 25 Lip 2012
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:28, 24 Lis 2013    Temat postu:

No to jeśli jesteś za pracą to pracuj. I zamiast pouczać mnie i strzelać dziecinne fochy zajmij się wreszcie Aresem. Weź 15 m linkę, smakołyki i idź na łąkę. Przywołuj i nagradzaj za każde podejście. Jak nie podejdzie tylko chce dać w długą przydeptujesz linkę i nie pozwalasz na to. I tak do skutku, choćby przez rok.
Jeśli jego ucieczki mają związek z włóczęgostwem za ciekającymi się suczkami najlepiej go wykastruj.

Żeby pies nie skakał odwracasz się plecami i nie reagujesz na niego w ogóle kiedy skacze, a chwalisz, nagradzasz i bawisz się tylko jak cztery łapy psa są na podłodze. I tak do skutku. Choćby przez rok. Zacznij od tego.

Jeśli się źle zachowuje możesz ewentualnie odizolować go, ale tylko na kilka minut i pod warunkiem, że pies nie wykonał komendy bo nie chciał a nie dlatego, że jej nie zna. Następnie wpuszczasz go z powrotem i jak jest grzeczny bawisz się i nagradzasz, albo głaszczesz albo cokolwiek, a jak nie to znowu kilka minut time out. Chociaż nie wiem czy w ogóle stosowałbym tę metodę z Aresem który i tak już jest izolowany i nie rozumie za co.

Powtórzę raz zadane tu pytanie - czy pies rozumie komendę "nie" lub "nie wolno"?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez FibiLeo dnia Nie 19:33, 24 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kora
Szkolony golden :)
Szkolony golden :)


Dołączył: 17 Paź 2012
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Iławy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:30, 24 Lis 2013    Temat postu:

Kobiety! uspokójcie się!

Buzka, to nie ja pytałam o kolczatkę Wink
A co do nauki, to podzielam uwagi Fibi o spacerach z linką. Może nie wyeliminuje ona szarpania na spacerze, ale pomorze w nauce przywoływania. Przywołujesz, nagradzasz. Dobrze na początek znaleźć takie miejsce, gdzie nie będzie innych psów.

Ze skakaniem Fibi także dobrze radzi.
Ja bym chyba od razu zaczęła od pozwolenia psu na kontrolowany kontakt z dzieckiem. Trzymasz na rękach, pozwalasz powąchać, jak wariuje stanowczo mówisz zostaw/nie wolno, odwracasz się i odchodzisz, lub wyprowadzasz do innego pomieszczenia, a nie kilka godzin w ogródku Wink Jak puknie młodego nosem czy poliże w rączkę, nic mu się nie stanie.
Nie spodziewaj się cudów od razu; małymi kroczkami na pewno da się z tej sytuacji wyjść.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
buzka870
Szczeniaczek
Szczeniaczek


Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wądroże Wielkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:11, 24 Lis 2013    Temat postu:

Fibi i nie można było tak od razu? Nie strzelam fochów, bo nie mam 5 lat. Nie uczyłam komend "nie wolno" tylko "zostaw" i tą komendę rozumie. Długą linkę posiadam ponieważ próbowałam z nim metodę, którą opisujesz. Zapewne stosowałam ją za krótko, bo jak widać nic z tego nie wyszło. Tym bardziej, że on wie kiedy jest na lince i wtedy częściej przychodzi, bez linki marne szanse.
Co do skakania również robiłam jak piszesz. Obracanie plecami z dzieckiem na ręku nic nie daje. Izolowanie "na chwilę" również. Jedyne co to musi przy gościach być na smyczy i wtedy korekta działa, lecz bez niej znów to samo. Jest tak podekscytowany, że nawet smakołyków nie chce Surprised
Kora przepraszam, taka jestem zakręcona Z dzieckiem na rękach nie poradzę sobie i jednocześnie korygując psa. Jednak spróbuję Małego wsadzić do wózka, psa na linkę żeby w razie czego móc zapanować nad sytuacją. Od jutra zaczynam. Do świąt pomieszkuję u rodziców, więc może przez ten czas uda mi się cokolwiek zdziałać. Później to będę tylko mogła raz w tygodniu, bo tak przyjeżdżam zazwyczaj.
Mam nadzieję, że uda mi się jakoś załagodzić jego zachowanie. Mam jakiś rok, ponieważ rodzice planują sprzedać dom i kupić mieszkanie więc Aresa będę musiała zabrać do siebie. Synek będzie już wtedy biegał, więc nie chciałabym aby go pies przewrócił Ares tam będzie miał towarzysza zabaw labka i duży teren do biegania. Martwi mnie tylko "babcia" ale to już poza konkurencją


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FibiLeo
Golden profesor
Golden profesor


Dołączył: 25 Lip 2012
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:27, 24 Lis 2013    Temat postu:

Na ekscytację na pewno najlepsze byłoby zużycie energii więc popracujcie nad spuszczaniem go. Czy Ares był kastrowany? Może to też pomogłoby wam w pracy.
Czy Ares jest po prostu trudny do złapania ale plącze się przy Tobie czy na prawdę zwiewa?

Czy on się tak ekscytuje tylko dzieckiem czy wami wszystkimi?
Jeśli tylko dzieckiem to pewnie po części dlatego, że jest izolowany i że go nie miał okazji poznać. Fibi tak samo zachowywała się względem kota póki byli rozdzieleni, a od kiedy mogli być razem po dwóch dniach jej przeszło i do dzisiaj ma go gdzieś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
buzka870
Szczeniaczek
Szczeniaczek


Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wądroże Wielkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:30, 24 Lis 2013    Temat postu:

Aha, ucieczki nie są związane z włóczęgostwem i suczkami, które mają cieczkę. Pierwsze co to musi podbiec do każdego psa bez wyjątku, przy okazji wita się też z jego właścicielem (co nie każdy człowiek sobie życzy). Jeśli nie ma psa w pobliżu a jest człowiek to też chętnie biegnie do niego. A jeżeli już nie ma nic z tych rzeczy to wchodzi do wody i nie chce wyjść, po czym jak zobaczy człowieka leci do niego taki brudny
Kocham tego wariata, na wszystko mu pozwalałam prawie i taki mam skutek. Ale nie chcę go oddawać, więc dla dobra dziecka zrobię co będę mogła. Jeśli nie to nie wiem co będzie dalej, zapewne ponownie trzeba będzie pójść na szkolenie a to już koszt, na który mnie na chwilę obecną nie stać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez buzka870 dnia Nie 22:42, 24 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
buzka870
Szczeniaczek
Szczeniaczek


Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wądroże Wielkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:42, 24 Lis 2013    Temat postu:

Nie był kastrowany. Mam co do tego mieszane uczucia, choć przyznam że zastanawiałam się nad tym wiele razy.
Jeśli chodzi o przywołanie to odbiega na znaczną odległość. W sytuacji, gdy nie ma nikogo w pobliżu ja uciekam w przeciwną stronę- on biegnie za mną, ale nie da się złapać, mija mnie i znów odbiega daleko. Więc ja w przeciwną stronę. I tak za którymś razem uda mi się go złapać. Ale to sytuacja bez rozproszeń.
Jeśli bawi się z jakimś psem to zazwyczaj tamten pies przychodzi to właściciela na zawołanie i nie odbiega daleko, więc przy okazji mój z nim, zatem łatwiej mi go złapać, chociaż od razu nie przychodzi o ile w ogóle.
Czasami mam wrażenie, że jest głuchy na to gdy wołam. Nawet smakołyki nie pomagają.
Gorzej gdy na znaczne odległości wyczuje psa i biegnie się z nim bawić, wtedy ja nie istnieję choćbym miała pęto kiełbasy na szyi Zdarzało się wielokrotnie, że dany pies próbował go pogryźć (gdy Ares był luzem oraz nawet jak był na smyczy), jednak skończyło się na niegroźnych ranach- stąd boję się go puszczać całkowicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FibiLeo
Golden profesor
Golden profesor


Dołączył: 25 Lip 2012
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:55, 24 Lis 2013    Temat postu:

No to skoro nie ucieka i nie robi nic strasznego, a jedynie wita się z psami i ludźmi to ja bym go spuściła. Moja też się wita i ją spuszczam. Oczywiście nie każdemu to odpowiada, ale tu gdzie ja mieszkam to jak dotąd chyba raz, nie, dwa razy spotkałam się z jakimś ale, a poza tym większość ludzi tez wita się z nią chętnie. Z czasem Fibi nauczyła się rozpoznawać ludzi, którzy chcą się z nią witać i do nich pędzi i się godzinę tuli, a tych co się na nią krzywią obchodzi obojętnie i zostawia, bo po co jej tacy Very Happy

Najbardziej atrakcyjne dla psa (i człowieka nie inaczej Very Happy) jest to, czego robić nie można albo można bardzo rzadko. Jak się zorientuje, że codziennie może biegać, bawić się z psami i witać z ludźmi to przestanie to być takie znów wielkie halo.

Ja bym go spuściła, jak się chce witać, niech się wita, a kiedy nic się nie dzieje ciekawego wykorzystaj ten czas i zajmuj się nim fajnie, nakręć go na piłkę, na patyk, frisbee, cokolwiek lubi. Z czasem to będzie fajniejsze od tych ludzi i psów.

A nie możesz przywieźć mu tego labka? I zabrać ich razem na łąkę? Niech się wyszaleją do utraty ostatniej cząstki energii i w domu będzie spokój, a pies będzie szczęśliwy. Przy okazji się poznają i problem będziesz miała rozwiązany. Za rok jak znalazł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
buzka870
Szczeniaczek
Szczeniaczek


Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wądroże Wielkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:10, 24 Lis 2013    Temat postu:

Żeby jeszcze szedł koło mnie albo niedaleko to pół biedy Ale odbiega na dużą odległość i zero kontroli. Chciałabym nauczyć go aportowania jak należy, ale przyniesie 2 razy piłkę lub nie i już mu się nudzi. Ważniejsze buszowanie po krzakach i wszystko to co opisałam powyżej. A duży pies i ludzie się niektórzy boją, ponieważ chodzą na działki.
Pomysł zabierania labka nie jest głupi, przeszło mi to przez myśl, bo pierwszy i jedyny raz widzieli się jak Tyson miał 2 miesiące. Co prawda labek wraca na zawołanie, jest usłuchany ale u siebie co by było gdybym puściła go na terenie którego nie zna, tego nie wiem. Ale puściła bym. Pozostaje więc męża namówić, że jeśli będzie raz w tygodniu do nas przyjeżdżał jak do tej pory, niech zabierze Tysona. W razie by się psy po spacerze na terenie przed domem gryzły zawsze jest opcja, że jeden siedzi na ogródku z tyłu a drugi z przodu do czasu aż się uspokoją. A potem labek wraca do siebie. Nie wiem czy to dobry pomysł. W ogóle nie mam pomysłu na przyzwyczajenie ich do siebie, by nie doszło do walki. Jak karmić, wyprowadzać itd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FibiLeo
Golden profesor
Golden profesor


Dołączył: 25 Lip 2012
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:38, 24 Lis 2013    Temat postu:

Najlepiej żeby poznały się i polubiły na terenie neutralnym, właśnie na łące, na spacerze. Zabierajcie ich razem często to się wyszaleją i pokochają. I potem będzie już z górki. A no i inna ważna rzecz: jak są dwa nie rzucajcie zwłaszcza na początku żadnych piłek, patyków itp. O to jest najwięcej psich awantur Wink

Czy którykolwiek z nich jest agresywny, że przewidujesz aż takie sceny Wink Question

Jasne, że niektórzy się boją, ale to ja zawsze wołam coś w rodzaju Fibi nie ciesz się do Pani bo może nie ma ochoty, albo Fibi nie próbuj pani zalizać i większość rozumie przesłanie. Oczywiście zawsze znajdzie się jakiś ortodoks. Najlepiej sobie z takimi radzi ojciec koleżanki. Oni z wrzaskiem, że takie psy to tylko na smyczy i w kagańcu, a on na to "oczywiście ma pan absolutną rację" i idzie dalej nawet nie próbując psa zapiąć Very Happy

Próbuj Aresa zachęcać, żeby wiedział, że warto podchodzić - dobry smakołyk, chwila fajnej zabawy, a potem żadnego zapinania na smycz niech dalej buszuje po krzakach. Z czasem zrozumie, że podejście to w większości wypadków zysk, a nie strata i będzie ochoczo pędził Wink No i atrakcja ma być atrakcją. Jeśli piłka go kręci tylko dwa razy, rzucaj tylko raz. Kończ póki on jeszcze chce więcej. To klucz, żeby działało.

Jeśli on nie ucieka, nie gryzie nikogo i niczego i masz do dyspozycji bezpieczny teren bez samochodów itp. to bym sobie tę linkę darowała i uczyła wracania bez niej. Ale nie wykluczam, że ktoś się ze mną nie zgodzi Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dundi
Golden profesor
Golden profesor


Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 2276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:34, 25 Lis 2013    Temat postu:

Dziękuję za zmianę tonu i rzeczową dyskusję Wink
Odnośnie do tematu. Zgadam się z FibiLeo co do metod i sposobów pracy z psem no i świetny pomysł z poznaniem labradora. Szczególnie jeśli Ares ma takiego bzika na punkcie innych psów Wink Ćwicz z nim też jak najwięcej w Waszym ogrodzie, na gruncie, na którym jest mało czynnikow rozpraszających. Rób kilka razy dziennie sesje treningowe, to powinno przynieść nie tylko efekty szkoleniowe, ale też zbliżyć Was do siebie. Jeśli chodzi o kontakt z synkiem, zadbaj o to, żeby te pierwsze spotkania odbywały się kiedy pies jest zmęczony - zaraz po spacerze np. - i ma siłą rzeczy mniej energii. Jestem pewna, że przy regularnym trenowaniu i pracownaiu z psem osiągniesz efekty. Załóżmy, że przyjmiejsz sobie, że poza spacerami będziesz odbywać z Aresem 3-4 10-minutowe sesje zabawowo-treningowe w ogródku. Jak zacznie być lepiej (a jestem pewna, że zacznie) - weź ze sobą Synka na te ostatnie danego dnia sesje, chocby w wózku, ale niech jakoś będzie obecny, żeby też piesek kojarzył go z tym co fajne, ze wspólnym spędzaniem czasu. Pamiętaj też, że psa można doskonale zmęczyć nie tylko bieganiem z nim po polu, ale przede wszystkim umysłowo - na razie jest ciężko ze spacerami, to niech szuka smakołyków w ogrodzie. W tę zabawę może bawić się też Twoja mama, bo to nie wymaga siły, a naprawdę - każde wspólne działanie z psem Was zbliża. A im lepsza relacja - tym lepsze efekty szkoleniowe. No i chwalcie go dużo, głaszcie, niech czuje, że jest ważny i kochany, goldeny naprawdę dużo rozumieją, również z niewerbalnych przekazów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
buzka870
Szczeniaczek
Szczeniaczek


Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wądroże Wielkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:30, 25 Lis 2013    Temat postu:

Pierwszy dzień za nami Jestem w szoku. Pies nie pierwszy raz miał styczność z Maluszkiem, ale dziś mnie zaskoczył. Rodziców nie było w domu, Miś najedzony i przebrany, więc zaprosiłam psa do domu. Dla bezpieczeństwa założyłam mu cieniutką delikatną smycz, którą używał za szczeniaka. Wzięłam głęboki oddech i spokojną energią weszliśmy przez garaż (bo z tylnego ogródka tak się wchodzi), i do domu. Miś zapięty w szelki siedział w wózku w salonie przy drzwiach, ponieważ chciałam sprawdzić reakcję czy się nie rozpłacze. O dziwo, pies wszedł spokojnie Surprised co już było dla mnie szokiem. Powiedziałam "zostań" i nawet nie przekroczył progu, co wprawiło mnie w jeszcze większe zdziwienie. Dodam, że smycz była luźno na ziemi cały czas. Więc postanowiłam z Maleństwem przejechać obok psa i udać się do kuchni. Przez pierwsze chwile Ares myślał,że idzie na spacer więc specjalnie nie był dzieckiem zainteresowany tylko podawał mi końcówkę smyczy (no bo jak to pani założyła i nie wychodzimy?), potem sobie ją troszkę obgryzał i spokój. Dopóki Synek nie zaczął gaworzyć Gdy podchodził za blisko, komenda "odejdź" i ciałem zastawiłam Maluszka. Zadziałało, położył się i leżał chwilkę lub siadał. Chwila mojej nieuwagi i......... słyszę jak Synek śmieje się na głos ponieważ pies wsadził mu głowę do wózka, polizał po rączce i nóżce. W szoku jestem do teraz! Jestem pewna, że nam się uda. Obstawiałam najczarniejszy scenariusz a tu proszę, mój Syn nie boi się wielkiego psa, mało tego specjalnie mu wystawia rączkę i cały czas się głośno śmieje. Co pies do niego podchodzi to on w śmiech Co prawda muszę ograniczyć aż takie bliskie spotkania, bo wiadomo zarazki. A bez kontroli pies by mu wszedł do wózka, ale jesteśmy na dobrej drodze jeśli chodzi o zapoznawanie. Z czasem mam nadzieje będzie coraz lepiej i przy okazji przestanie w końcu skakać i szaleć na widok gości.
Co do spacerów nie mogłam dziś z nim wyjść, ale jak tylko zdarzy się chwilka, zastąpię tatę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kora
Szkolony golden :)
Szkolony golden :)


Dołączył: 17 Paź 2012
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Iławy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:38, 25 Lis 2013    Temat postu:

No aż miło przeczytać Dlaczego mały Miś miałby się bać dużego misia? Razz
Ćwiczcie dalej! Chętnie przeczytam kolejne pozytywne wieści


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum GOLDEN RETRIEVERY Strona Główna -> Wychowanie i szkolenie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin